poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Father- daughter time :)


Czyli czas ojca i córki (po angielsku jakoś ładniej to brzmi). O relacji dziecka z matką nie ma co się rozpisywać. Ona jest, istnieje i z każdym dniem się umacnia. Dziecko jest przy matce cały czas, jest dla niego najważniejsza, przy niej uspokaja się, zasypia, jest dla niego całym światem (przynajmniej w tych choć w miarę normalnie funkcjonujących rodzinach ;) .

Relacja ojca z dzieckiem, a szczególnie ojca z córką (w końcu nie bez powodu mamy określenie córeczka tatusia) to coś zupełnie innego, coś magicznego, nie tworzy się sama, trzeba o nią dbać i stale pielęgnować. Ja już oczami wyobraźni widzę małego bąka, który na widok taty i dźwięk przekręcanego w drzwiach klucza szaleje z radości. Córeczkę, która z podkówką i oczami kota ze Shreka idzie do tatusia, bo "mama nie pozwala i nie chce dać". Widzę ich, jak ręka w rękę omijają przeszkody i zdobywają świat. Jak razem tańczą i śpiewają, jak grają w gry, słyszę już ten radosny śmiech.

Na razie widzę, jak Tata Miazga pędzi do Majki po powrocie z pracy, jak wita ją, kiedy się budzi. Jak delikatnie kładzie Ją sobie na nogach, żeby się bawić. Widzę reakcje dzidziulki na widok tatusia- ten radosny uśmiech, gaworzenie (z nikim nie rozgaduje się tak, jak z tatą). I strasznie, strasznie się cieszę. I wcale nie jestem zazdrosna. Bo mój kontakt z maluszkiem pozostanie niezachwiany (cóż, przynajmniej dopóki jestem jej jedynym źródłem pokarmu ;) A zdrowa relacja ojciec- córka to gwarancja wspaniałej przyszłości mojego dziecka, mądrych decyzji, stabilnego charakteru i braku zmartwień o wybór mężczyzny swojego życia- naprawdę, na ten temat powstała niejedna rozprawa psychologiczna i książka :)














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz