środa, 4 czerwca 2014

Weekend Dużych Dzieci



Wreszcie mieliśmy prawdziwy weekend, taki tylko dla nas i na dodatek z piękną pogodą. Można powiedzieć, że choć gówniarka siedzi i wyjść nie chce, to Dzień Dziecka u Miazgów był i trwał cały weekend :)


Dzieci (czyli my i proszę się nie śmiać, bo dziecko ma w sobie każdy, a ja nawet dwa- mentalne w postaci pierwiastka duszy i prawdziwe) się przede wszystkim wyspały, najadły śniadaniowych smakowitości i nadrobiły zaległości z House of Cards, sezon 2. Nie będę się tu rozpisywać o wspaniałości tego serialu, o niesamowitej grze Kevina Spacey, który jest w moim absolutnym TOP 10 aktorów na świecie ani o tym, że już tęsknię i nie mogę się doczekać sezonu 3. O serialach napiszę osobny post, jak już się będę mogła w pełni skupić i uznam, że wystarczy mi blogowej kartki :)

A więc pospaliśmy, pooglądaliśmy, a że pogoda dopisała, nasadziliśmy cały balkon kwiatków, choć dla mnie i tak za mało, ale dziś Pan Miazga ku mej wielkiej radości stwierdził, że poświęci temu sadzeniu i dodatkowemu upiększaniu balkonu całą nadchodzącą sobotę... był też spacer niedzielny na plac zabaw i fontannę- cóż skoro nasze bejbe jeszcze w środku, to sobie pooglądaliśmy, jak się inne bejbes bawią w ten piękny dzień, ich święto.

A cały ten weekend był cudownie wspomagany przyjemnościami dla podniebienia- Pan Miazga miał swój napój bogów, eliksir młodości i szczęścia i co tam jeszcze (bo brzucho nie opadł, a czułam się, jak na 39 tydzień, wyśmienicie), a Pani Miazga miała truskawy surowe, truskawkowe ciasto (mistrzostwo świata naszego prywatnego kulinarnego guru- teściowej mej) i truskawkowy kompot (dzieło mistrza kulinarnego  numer dwa- ojca mego rodzonego)- jeśli chcę karmić piersią i nie oglądać gówniarki czerwonej jak te truskawki, to już niedługo będę musiała je wykreślić ze swojego menu, więc póki co korzystam ile wlezie :)

Do tego truskawkowego szaleństwa doszedł pomysł męża- skoro mamy zielniczek, to może by tak napar z ziółek? No i pach, na stół wjechał napój z cytryny, mięty i melisy- mniam, piję szklaneczkę codziennie i choć jest trochę kwaśny, to przecież bardzo zdrowy, a zdrowie to teraz i zawsze podstawa ;) Aaaa, no i ciasteczka owsiano- bananowe z żurawiną- mój pomysł na zdrowe i słodkie. Parę dni temu dowiedziałam się, że Majka nie przybiera na wadze, więc bombarduję ją substancjami odżywczymi z lewej i prawej, a że przy tym sama mogę zaznać troszkę przyjemności... w ten weekend sprawię sobie kolejną porcję, tym razem z mnóstwem bakalii... mmm :)

I taki właśnie był ten Weekend Dużych Dzieci- leniwy, słoneczny, pyszny, radosny, miłosny... każdemu z osobna i sobie również życzę, aby każdy taki był :)

 


                                                                           

                                                      





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz