sobota, 7 czerwca 2014

Urlop :)

Tata Miazga, zwany czasem Mężem Idealnym, poszedł dziś na urlop.




Oto radość Taty Miazgi z okazji pierwszego od kilku lat urlopu, kiedy nic nie zaplanowałam (no może oprócz takiej pierdoły, jak pojawienie się Nowego), może więc do woli hasać przed kompem, przy garach i na rowerze :)

Od czego zaczął urlop? Od pojścia do sklepu, zrobienia megaśniadania i... posprzątania całej hacjendy, taki to mąż :)

A potem były lody nad wodą i Święto Truskawki w rzekomo najpiękniejszej wsi Dolnego Śląska 2012, gdzie truskawek było jak na lekarstwo, za to dużo piwa, grilla i śpiewów dzieci z miejscowej (wiejscowej? ) podstawówki.

A jeszcze chwilę później Tata Miazga zastanawiał się, co by tu nam wszystkim pysznego przyrządzić na obiadokolację.



Jak wymyślił, tak zrobił: domowej roboty hamburgery!

Mniam, własnoręcznie ulepione kotlety, supersos chrzanowy (to jedyne akurat ja), warzywka- niebo w gębie! taki to mąż :)





PS. Właśnie zdałam sobie sprawę, że od dziś aż do za kilka lat już nigdy nie będę sama! Na razie jest tylko Pan Miazga, jak zejdzie z warty (czytaj skończy urlop), to pojawi się najukochańsza wytęskniona mamusia (jako następny wartownik na straży mojego komfortu), a w międzyczasie NA PEWNO już pojawi się Nowe, takie, które będzie mnie potrzebowało 24/7 i to bardzo długo!!!
Czyli chyba zaczynam nowy etap w życiu, wish me luck ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz