wtorek, 8 lipca 2014

Jesteśmy szczęśliwymi ludźmi.



Dopiero płakałam, że to jeszcze nie i że ja chcę już teraz natychmiast! No i mam... dziesięciodniowy chodzący (a raczej leżący) ideał. Maleńki, coraz bardziej przypominający tatę skarb. Zdrowe, przesypiające całe noce, głośno domagające się w ciągu dnia jedzenia i przebrania dziecko.


Jesteśmy szczęśliwymi ludźmi. Dni płyną nam powoli, na obserwacji, zabawie, karmieniu, przebieraniu, zakochiwaniu się wciąż i wciąż w tym małym człowieczku, którego kształtujemy na swój obraz i podobieństwo.

Jesteśmy szczęśliwymi ludźmi, bo Maja ma kochanych dziadziów gotowych się Nią zająć, kiedy potrzebujemy chwili wytchnienia... choć wczoraj i dziś w ramach wytchnienia zapełniałam zmywarkę, układałam i prałam ubrania, ogarniałam dom ;)

Tylko czemu na razie wygląda to tak, że chodzę z oczami na zapałkach? Trochę za często z byle powodu ciskam gromami w Pana Miazgę, choć nie do końca na to zasługuje? 

I tu jest pies pogrzebany. W nocy, jak pewnie każda młoda, nowa mama budzę się co chwila i ruszam rączką, czy reaguje. W ciągu dnia, jak pewnie każda młoda, nowa mama, zamiast w pełni się skupić na tym, co jest do zrobienia, zaglądam co chwila i ruszam tą rączką śliczniutką, czy reaguje. Martwię się, czy dobrze je, czy dobrze śpi, czy na pewno jest zdrowa i czy ten za przeproszeniem cholerny kikut pępowinowy (zmora zapewne każdej młodej, nowej mamy) prawidłowo się goi i w końcu odpadnie, zanim z nerwów wypadną mi wszystkie włosy ;)

Ale ogólnie jest cudownie. Naprawdę. Dziecię ma niesamowicie rozwinięty odruch ssania, o czym boleśnie się przekonałam już w drugiej dobie po narodzinach. Bardzo mocno chwyta za palce, położona na brzuchu na klatce piersiowej któregoś z nas podnosi główkę i dziobie jak kurka. Bacznie obserwuje otoczenie, uroczo zezując. A przez sen robi takie miny i gesty, że rekompensuje nimi każdą nieprzespaną minutę.

Ani przez sekundę bolesnego karmienia, długiego usypiania w upalne, męczące wieczory i codziennego rytuału kąpania codziennie kończącego się histerią nie pomyśleliśmy, że mogliśmy inaczej, że mogliśmy jeszcze odczekać i robić teraz coś sami, bez Pszczoły.

Jesteśmy szczęśliwymi, może trochę zmęczonymi i niewyspanymi, ale naprawdę szczęśliwymi ludźmi :)

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz