środa, 3 grudnia 2014

Dzień z panną Mają

4:30- 5:00- Plt* smoczek wyskakuje z buzi. Mbbbmmm eeee- Wisia- Mama już ma oczy jak 5 zł, Przemo- Tata swoje tylko przymrużył, zbadał w półśnie czy wszystko ok i wrócił do chrapania. Mama wie już, że czas na pierwsze karmienie. Zaczynamy nowy dzień!




6:15- Wisia- Żona ledwo wstaje, myje zęby, wkłada szlafrok i nie patrząc w żadne lustro :) idzie do kuchni zrobić mężowi śniadanko. Mówcie co chcecie, ale Wisia- Żona wie, że jak tego nie zrobi, to Przemo- Mąż poleci do pracy nadgryzając, co mu w rękę wpadnie i wypijając łyczka herbaty, bo zaparzył 5 minut przed wyjściem i nie zdążyła wystygnąć ;) Wisia- Żona powoli się dobudza, w tym czasie Przemo- Mąż podnosi lewą powiekę, po 10 minutach prawą, idzie do łazienki, wychodzi śliczny czysty kolorowy, nie do końca jednak obudzony i z jękiem "chcę z powrotem do łóżkaaaa" na ustach. Bierze dzidzię (która po drugiej drzemeczce domaga się towarzystwa) i przychodzą na poranne jedzenie i przytulanie.

7:05- Przemo- Mąż i Przemo- Tata wychodzą do pracy, Wisia- Żona macha na pożegnanie, do wieczora będzie już tylko Wisią- Mamą i troszkę Wisią- Wisią :)

W tym momencie jest różnie. Dzidzia w wyrku rodziców troszkę je, troszkę się bawi, po czym łaskawie usypia. Jeśli byłam bardzo grzeczna i los chce dać mi nagrodę, śpi do 10:15- 10:45 :) Ale jeśli coś przeskrobałam i karma chce mnie ukarać, to co chwilę słychać z kołyski (albo z poduszki obok, zależy jak leży :P) jęki, stęki i od około 9 zaczyna się dzień właściwy :)

Do 11 Wisia- Mama na przemian z Wisią- Wisią  wygrzebuje się z pieleszy, wygrzebuje z pieleszy swe dziecię, po czym umieszcza młodą na macie i zajada. Dopiero po 11, nakarmiona i z odpowiednim poziomem kofeiny w organizmie przestaje być głucha na cichutkie, choć stanowcze ekhe ekhe dobiegające z maty. Znaczy to, dzidziulka się nudzi albo jest śpiąca, głodna, żądna zmiany pieluszki. Wisia- Mama zabiera potomka z maty i na kanapie tulka, śpiewa, zagaduje, w międzyczasie przemycając witaminkę w kropelkach i wyciągając gile z tego małego uroczego noska.

Podobno jedna z metod wychowawczych mówi o tym, że dzieci kochają rutynę, stałość, żeby codziennie było tak samo. Taaaa... my osiągnęliśmy stałość do 11 i od 20. Bo to, co w międzyczasie, to zapewne jak u większości z Was, freestyle po całości :)

Raz na spacer zabiera kochana Babcia (w tym miejscu oficjalnie dziękuję Babci za możliwość bycia przez chwilę Wisią- Wisią ;) ), raz na spacer wyrusza Wisia- Mama, krążąc majkowym powozem po naszym miasteczku (chciałoby się napisać uroczym, ale to dopiero, jak mi chodniki naprawią albo w ogóle stworzą!), która chcąc być kochaną Wisią- Żoną, czasem wstąpi spracowanemu mężowi do sklepu po pszeniczne czeskie czy jakiś inny wynalazek :) Spacer jest o 11, 14, a przedwczoraj, jako że Gówniarka nagle postanowiła przespać w ciągu dwie godziny około południa (!!!), był nawet o 16:30... taka to rutyna właśnie :)

Bywa, że tak jak dziś, zostajemy bez żadnych wyrzutów sumienia w cieplutkim domku. Wisia- Mama krąży żelazkiem po majkowych ciuszkach, a Bachorek na swoim placu zabaw pląsa, łapie, puszcza, jęczy, stęka, gryzie, pluje, pożera paluszki u stóp, obraca się wokół własnej osi jak piesek goniący za swym ogonkiem.

Bywa, że cały dzień bawimy się razem. Kiedy Wisia- Żona i Wisia- Wisia wyłączają się całkowicie, do głosu dochodzi wyłącznie Wisia- Mama i tak leżymy, czytamy, opowiadamy świat, robimy akuku w lustrze, tańczymy, śpiewamy- idylla. 

Ale zdarza się, że Maja wstaje lewą nogą. Uuuu człowieku, kilka godzin wyjętych z życia. Uuuu, buuuu, eeeee, a nawet nieświadome (czy aby na pewno??) NIEEEE roznosi się po domu. Ani tak, ani siak, idź sobie, ale nie odchodź, powieki opadają, ale NIEEEE, nie pójdę spać. Nie noś, ale noś, daj smoczek, ale i tak go wypluję! Ooo niebiosa, w końcu kładę to 6 kilo złości w Jej kąciku, siadam obok i kołyszę się z głową w rękach. Jeden, dwa, to nie Jej wina, trzy, cztery, Ona tylko tak potrafi pokazać smutek/złość/żal/ból, pięć, sześć, nie wyj dziecko tak głośno! siedem, osiem, osiągam stan unagi, dziewięć, dziesięć, no chodź Żuczku do mamusi, już dobrze, nie bucz, kocham Cię nad życie. Każdy to przeżywa, nie mówcie, że nie, cud tylko, że taki nerwus jak ja jest się w stanie uspokoić w około 10 sekund :)

A potem, mniej więcej o 17, wraca Przemo- Tata, Przemo- Mąż, Przemo- Wybawiciel :) Bierze dziecię pod swe skrzydła i daje mi trochę odetchnąć. Ale trochę, bo zaraz dołączam i tak sobie leniuchujemy do 20. W zasadzie ostatnia godzina to droga przez mękę. Bierzemy młodą na przetrzymanie, jak zaśnie po 20, to dłużej pośpi- sadyści my ;)

O 20 wracamy do rutyny. Kąpiemy, łaskoczemy, masujemy, robimy z siebie dwa pajacyki tańczące i śpiewające przed przewijakiem- dwa waryjaty za wszelką cenę chcące doprowadzić potomka do śmiechu (żeby nie było, zawsze się udaje, tylko nie wiem, co na to sąsiedzi- nie pytałam).

Jeeee, kolejny dzień dobiegł końca- przetrwaliśmy bez szwanku. Gówniarka śpi, bacznie obserwowana przez oko kamerki. Wisia- Żona i Przemo- Mąż, każde z kubkiem herbatki (lub czasem z kufelkiem ;P ) zasiadają na kanapie, oglądają któryś ze swoich seriali, rozmawiają... godzina 21: "Gdzie jest dzidziulka? Tęsknię za Nią. Idź Ją obudź" ;)

W końcu zasypiamy, całą trójką w naszej kochanej sypialni, Mała w kołysce, my z nosami w smartfonach i książkach...

4:30- 5:00- Plt- smoczek wyskakuje z buzi. Dzień dobry! :)

* Wszelkie dziwne odgłosy pochodzą z Majkowego Słownika Odgłosów Niezbadanych, może kiedyś łaskawie objawi nam ich sens i znaczenie :D



 





PS. Wychodzi pierwsze zębiszcze! Jakieś rady, czym ten uroczy dziobek smarować, co bym nie słyszała co chwila dźwięków udręki? Będę wdzięczna :)








4 komentarze:

  1. Dzieki Coreczko ze wrocilas tutaj :}

    OdpowiedzUsuń
  2. hmmm rady???zakup korale z bursztynu:)jak nie pomoze to pozostaje zel na dziasla lub paracetamol w ostatecznosci

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam czytać co u Miazgów ;)
    a co do tego zębolka co wychodzi - u Nas sprawdził się DENTINOX - w ostateczności jak wyżej Paracetamol. (Ola Skowronek - już Wasilewska ;) ) pozdrawiamy - buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. ta powyżej anonimowa to ja Monika Tomala:)

    OdpowiedzUsuń