sobota, 29 listopada 2014

Co też Maja ma do powiedzenia plus jedno przemyślenie własne

Halo halo!
Dawno mnie nie było, wiem, ale byłam zbyt zajęta rozwijaniem się :) Dzisiaj, kiedy zaczął się szósty miesiąc mojego życia, nabrałam chęci na opowiedzenie Wam, co u mnie, zapraszam!




Zacznę może od najnowszego: dzisiaj przespałam pierwszą całą noc! Podobno to wielkie wydarzenie, mama się cieszyła od rana. Ja tam nie wiem, o co tyle hałasu- fajny sen miałam i cieplutko- tyle. I wcale nie obiecuję, że tak już pozostanie. Tak że mamuś, to drugie piwko przy filmie jeszcze na razie musisz sobie odpuścić ;)





      


Pływam. To znaczy trzymają mnie w wodzie i machają w tę i z powrotem i krzyczą: "patrz patrz jak pływa!" Więc chyba można powiedzieć, że pływam ;) Wczoraj już drugą lekcję nurkowałam. Tym razem z tatą. Troszkę się bałam, ale jak mnie wyciągali z pod wody, to tak śpiewali i krzyczeli i tulili, że od razu zapominałam o strachu. Było superekstra!!!





Kocham jak mi mama śpiewa.Najbardziej Jadą, jadą misie i Jagódki. (I tu się wtrąci mama: Ja. Śpiewam. Od rana do wieczora. Co mi ślina na język i pamięć na ucho przyniesie. Dziecię cieszy się jak głupi do sera, więc niech mi jakiś sąsiad ze skargą spróbuje przyjść, jak po raz szesnasty usłyszy Jadą, jadą misie!) No więc tak, uwielbiam to, zawsze się wtedy uśmiecham, nazwijcie mnie masochistką, ale co ja mogę. To podobno tak jest, że dzieci kochają głosy rodziców, jakie by one nie były. A więc mamo, tato (bo jak tata zarzuci nutę, to też nie ma bata), śpiewajcie mi tak długo, aż nie spłonę ze wstydu i nie powiem, że to siara :P





     

                          









Podróżuję. Kurczę, nie wiem, jak to jest: karmią, przewijają, ubierają, sadzają, zamykam oczy i za chwilę budzę się w innym województwie albo w innym kraju. Bo ja już byłam w Wielkopolsce, Krakowie i w Czechach! Podróżnik ze mnie na medal, posadźcie mnie, zapnijcie pasy, dajcie paluszek do rączki i za pięć sekund macie małą chrapiącą kuleczkę :) Śpię gdzie bądź, jem gdzie bądź... wszystko robię gdzie bądź, byle z rodzicami :) 





















Zaczynam coraz dłużej skupiać uwagę na jednej zabawce. Rodzice robią mi plac zabaw z kocyków i z maty, rozrzucają wszystko tak, żebym musiała pokombinować, jak po to sięgnąć i mają mnie z głowy na jakiś czas. Rzućcie mi żyrafkę do kołyski rano i możecie pospać jeszcze z pół godzinki. Wiedzieliście, że te zabawki mają takie coś, co piszczy i takie co grzechocze i takie co... woooow wystające kawałeczki materiału mniam mniam! Co to ja? Aha, skupienie ;) No, w każdym razie coraz lepiej z tym u mnie :)













To tak z grubsza, co u mnie, bo tak naprawdę codziennie uczę się czegoś nowego, codziennie mama z tatą piszczą: "patrz patrz co zrobiła!!!". Ale przede wszystkim uczę się znaczenia słowa miłość. Wszyscy mnie ściskają i mówią kocham Cię, a potem dają buziaka. To kocham Cię i miłość to najpiękniejsza sprawa na świecie. Dzięki niej rosnę taka radosna, w spokoju poznaję świat. Z pewnością, że nic mi się nie stanie, uczę się nowego...

A teraz wybaczcie, dzień mija bardzo szybko, więc idę wsiorbać trochę mleczka, poprzytulać się i czmychnąć w krainę snów. Nie mogę się doczekać jutra, dobranoc!!!

A teraz mama:
Długo trwało u mnie jesienne przesilenie. Przechodziłam góry i doliny, żeby dojść ze sobą do porozumienia. Z własnej woli zarzuciłam sprawy, na których mi zależało. Zabrakło determinacji do tego czy owego. Ale chyba wróciłam. W tej chwili najważniejsza jest szczęśliwa rodzina. Ten rok wolnego od życia zawodowego, od życia w ogóle, jest dla rodziny. Jest dla Majki, dla poświęcania Jej pełnej uwagi. W tej chwili jestem głównie po to, by ten mały Bączek wspaniale się rozwijał i uśmiechał przez 90 % swojej aktywności. To mi się udaje, więc pogodziłam się z tym, że nie zawsze wszystko wychodzi :)

Zastanawiałam się też, czy pisać, prowadzić dalej ten mały pamiętniczek. Czekałam na lajki, share' y, komentarze. A potem pomyślałam, że wcale tego nie potrzebuję. Nieważne, że nie ma tego wszystkiego, skoro wiem, że czyta mnie garstka ludzi bardzo ważnych w moim życiu. I dla Was wracam :*

Na koniec tego długiego posta, który męczyłam dwa dni (dziecię, mąż, zakupy, codzienność...), trochę fotek z cudownego weekendu w Krakowie. I tu oficjalnie wyznaję ogromną sympatię dla mojej ukochanej przyszywanej rodzinki krakowsko- wielickiej, jesteście cudowni!!!












 













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz